Jak stworzyć dom tańca? Z Evą Broberg rozmawia Joanna Leśnierowska
Eva Broberg
Joanna Leśnierowska
Joanna Leśnierowska: Warszawskie środowisko tancerzy i choreografów planuje właśnie stworzenie pierwszego ośrodka poświęconego tańcu. Wkrótce poznamy osoby, które poprowadzą pilotażowy program w pierwszym roku działania Pawilonu nad Wisłą. Będzie to pierwsze miejsce poświęcone tej dziedzinie sztuki w Warszawie. Z myślą o tym, co międzynarodowe relacje nawiązane przez tę nową miejską instytucję mogą wnieść do warszawskiego środowiska tańca, chciałabym porozmawiać o Europejskiej Sieci Na Rzecz Rozwoju Tańca czyli European Dance Development Network, dawnej European Dance Network (EDN), którą Pani zarządza. Czy możemy zacząć od początków tej organizacji?
Eva Broberg: Zaczęło się od tego, że w 2005 roku siedem europejskich organizacji tanecznych podjęło decyzję o nawiązaniu współpracy. Następnie w 2009 roku w Hiszpanii powstała nieformalna sieć funkcjonująca jako stowarzyszenie. Nadanie przedsięwzięciu ram prawnych umożliwiło stworzenie większego projektu – Module Dance – 4-letniego programu, wówczas jednego z największych projektów w Unii Europejskiej skupiających się wyłącznie na tańcu współczesnym.
Sieć zrzesza obecnie 52 członków z 27 krajów europejskich. Nasza sieć jest wspierana przez UE, jednak jej celem jest reprezentowanie całego środowiska tanecznego w Europie. Dlatego też wykraczamy z naszymi działaniami poza UE i zastanawiamy się, w jaki sposób możemy tworzyć i rozwijać platformę współpracy nadającą strukturę działaniom, które mają na celu wspieranie sektora tańca współczesnego. Celem sieci jest przede wszystkim rzecznictwo i działalność badawcza, budowanie kompetencji oraz tworzenie możliwości nawiązywania kontaktów i współpracy. Taniec to forma sztuki, która w ogromnym stopniu zależy od współpracy i to bardzo często od współpracy międzynarodowej. Gdyby nie zaangażowanie wielu interesariuszy taniec mógłby nie przetrwać. Stąd tak ważna jest rola networkingu środowiskowego. Jak już wspomniałam, punktem wyjścia dla EDN był wspólny projekt, który następnie powoli przekształcił się w trwałą sieć.
JL: Miałam przyjemność wziąć udział w spotkaniu grupy, która zainicjowała powstanie sieci, na które zostałam zaproszona wraz z moim programem na rzecz rozwoju tańca Stary Browar Nowy Taniec działającego w Poznaniu, jako przedstawicielka… Europy Wschodniej i przez całkiem długi czas byłam jedyną reprezentantką tego regionu. Pamiętam nasze rozmowy i wspólne dążenie do stworzenia społeczności, przede wszystkim w celu zrozumienia jak procesy taneczne i kreatywne w tej dziedzinie różnią się od procesów zachodzących w dziedzinie teatru i w innych sztukach performatywnych, oraz jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem, aby tworzyć projekty i promować je w całej Europie. Projekt Module Dance umożliwiał artystom na środkowym etapie kariery pochodzących zarówno z dobrze rozwiniętych i niemal wcale nierozwiniętych społeczeństw tworzenie swoich dzieł w 4 modułach: badania, próby, moduł produkcji zakończony premierą i wreszcie model dyfuzyjny: prezentacja pracy partnerom. Dzięki projektowi możliwa była współpraca dużej organizacji z dojrzałej społeczności tanecznej z bardzo małą, co wcześniej było niemożliwe do wyobrażenia! Połączyliśmy się i zgromadziliśmy wokół artysty, aby wykazać zainteresowanie jego pracą zamiast jedynie zapewniać wsparcie i wskazywać na możliwe źródła finansowania. Założyliśmy, że wszyscy mamy coś do zaoferowania (pewne zasoby) – czasami jest to tylko przestrzeń rezydencyjna, czasami bardzo dobrze wyposażona scena pozwalająca na wyprodukowanie spektaklu i zorganizowanie premiery.
Mieliśmy świadomość, że tylko łącząc siły możemy stworzyć idealny system produkcyjny i warunki dla artystów pozwalające im na rozwój, podróże, a przez to także na wzajemne poznanie się społeczności, które w normalnych warunkach nigdy by się o sobie nie dowiedziały.
Sieć powstała również z przekonania, że centrum tańca jest ostatecznym i doskonałym sposobem wspierania rozwoju tańca. A zatem opracowaliśmy opis czy model domu tańca, który stał się jednocześnie kryteriami wstępnymi dla nowych członków organizacji. Wiedzieliśmy jednak, że ślepe trzymanie się ich będzie wyjątkowo ograniczające dla tych organizacji i społeczności, które dopiero planują utworzyć swoje centra tańca, bo ze względu na lokalną politykę nie były jeszcze w stanie tego zrobić. W ten sposób wyłoniła się również ważna misja sieci tj. promowanie i lobbowanie na rzecz centrów tańca w każdym europejskim kraju.
EB:. Tak, a od samego początku nie chodziło nam tylko o architekturę, o faktyczny budynek – dom dla tańca, ale również o rozwijanie kompetencji i rzecznictwo tej formy sztuki jako takiej.
JL: Można powiedzieć, że misja sieci została wydestylowana poprzez rzeczywistą współpracę. Przez cztery lata trwania projektu Module Dance przekształcił się on w pewien rodzaj programu samokształcenia dla partnerów sieci, pozwalającego zrozumieć, w jaki sposób możemy skutecznie wymieniać się pomysłami i wspólnie opracowywać programy, wspierać się nawzajem, a tym samym lepiej wspierać artystów, z którymi współpracujemy.
EB: Ponadto naszym celem było zrozumienie, że współpraca wymaga zaufania, a aby zbudować zaufanie między ludźmi, którzy nie znajdują się w tym samym miejscu i działają w różnych warunkach, potrzebna jest platforma, za pośrednictwem której można się spotykać i wymieniać pomysłami, a także regularnie dzielić się emocjami i obawami. Te bezpośrednie relacje, które udało nam się nawiązać i zbudować, okazały się niezwykle istotne… Wiemy to szczególnie dziś, po pandemii, w czasach, kiedy cyfrowe kanały komunikacji w znacznym stopniu zastępują spotkania na żywo, i wiemy, że nie da się stworzyć prawdziwej platformy wymiany wiedzy i doświadczeń bez spotkań na żywo… Bardzo trudno jest zacząć budować zaufanie za pośrednictwem dwuwymiarowego, płaskiego ekranu. Aby móc stworzyć przestrzeń do wymiany, musimy również wziąć pod uwagę zasięg sieci. Uważam, że jest to jeden z powodów, dla których EDN nie zwiększyło szybko liczby członków. Chcieliśmy być w stanie siedzieć razem w jednej sali i słyszeć się nawzajem. Decydując się na utrzymanie mniej licznej sieci, pojawiło się ważniejsze pytanie: w jaki sposób ta sieć ma zwiększać swoją dostępność? W jaki sposób zawodowi tancerze i choreografowie mogą brać udział w działaniach sieci i uzyskać dostęp do jej wiedzy, informacji i aktywnie uczestniczyć w wymianie pomysłów? W ten sposób doszliśmy do punktu, w którym zdecydowaliśmy, że większość działań EDN powinna być dostępna dla wszystkich ludzi tańca.
JL: Myślę, że nacisk na spotkania na żywo i rozwój sieci przez kolejne lata zgodny z pierwotnymi założeniami pomogły przetrwać nam trudne czasy pandemii. Warto jednak zauważyć, że sieć jest zarządzana z wielu różnych miejsc, a nie z jednego centralnego biura.
EB: Rzeczywiście. Prowadzimy biuro cyfrowo ze Szwecji, Hiszpanii, Niemiec i Słowenii. Obejmujemy więc północ, południe, wschód i zachód Europy. To wielka wartość, zwłaszcza gdy pracujemy nad kryteriami selekcji, pilnymi kwestiami, potencjalnymi partnerstwami i wyborem miejsc do prowadzenia naszych działań. Dzięki temu nie tracimy z oczu lokalnej perspektywy, bo łatwo jest zapomnieć o lokalnym kontekście. Posiadając biura w różnych lokalizacjach, łączymy wiedzę o dalekich częściach Europy, jednocześnie mając na uwadze region, który reprezentujemy.
JL: Z jakich narzędzi korzysta EDN w realizacji swojej misji?
EB: Jednym z naszych celów jest prowadzenie badań, na przykład na temat praktyki artystycznej i rozwoju organizacji tanecznych – zastanawiamy się, jak zapewnić zrównoważony rozwój i opracować lepsze warunki pracy. Dzielimy się wiedzą na temat praktyki i zbieramy informacje na ten temat. Nie chodzi tylko o dobre praktyki, ale także o wyciąganie wniosków z mniej udanych projektów i procesów naszych partnerów. Spotykamy się z ekspertami z danej dziedziny lub z z innych branż, aby dowiedzieć się, w jaki sposób możemy wspierać różnych interesariuszy i przedstawicieli środowiska tanecznego oraz jak możemy się dzięki temu rozwijać. Ma to miejsce podczas warsztatów zwanych atelier. Ponadto prowadzimy program budowania kompetencji, w którym nasi członkowie mają możliwość wymiany doświadczeń na temat swojej praktyki poprzez wizyty u organizacji członkowskiej, w celu uczenia się od nich, a także przekazywania własnej wiedzy. Mamy również program skierowany do artystów, w ramach którego organizujemy dla nich spotkania na żywo. Działania są zazwyczaj prowadzone przez artystów z lokalnej społeczności, współpracujących z organizacją członkowską EDN, a samo spotkanie koncentruje się zazwyczaj na aktualnych tematach istotnych z punktu widzenia praktyki artystycznej. Przykładowo w tym roku skupiamy się na perspektywie rodzicielskiej: w jaki sposób praktyka artystyczna i opieka nad dziećmi mogą się nawzajem reorganizować?
JL: A z czego wynikała decyzja o zmianie nazwy sieci z Dance House na Dance Development?
EB: W toku nieustannego rozwoju sieci zastanawialiśmy się nad sytuacją na europejskiej scenie tanecznej. Środowisko taneczne jest samo w sobie bardzo elastyczne, co pozwala tej formie sztuki rozwijać się dość szybko i na bieżąco odkrywać i modyfikować uwarunkowania produkcji spektakli oraz sposoby dotarcia do publiczności. To fantastyczna wartość. Z drugiej strony, infrastrukturalna i instytucjonalna struktura środowiska tanecznego jest dość krucha. Tylko kilka instytucji ma mniej lub bardziej stabilne źródła finansowania, a większość artystów jest niezależna. Oznacza to, że posiadanie struktur takich jak domy tańca lub inne ośrodki taneczne, w których można produkować spektakle, prowadzić rezydencje i badania, a także prezentować spektakle i spotykać się z publicznością, są bardzo ważne dla zrównoważonego rozwoju tej formy sztuki. Żyjemy jednak w czasach poważnych cięć finansowych na sztukę, a taniec zawsze odczuwa je jako pierwszy. Cięcia sprawiają, że wiele organizacji tanecznych boryka się z problemami, a nawet przestaje istnieć… Co zatem dzieje się, gdy członek naszej sieci traci swoje fizyczne miejsce, ponieważ przestaje otrzymywać dotacje lub właściciel przestrzeni podnosi czynsz, który mógłby zostać opłacony wyłącznie w drodze prowadzenia działalności komercyjnej?
Nawet jeśli społeczność traci siedzibę, wiedza i doświadczenie nie znikają, a ludzie, którzy pracowali w budynku, nadal pracują w i na rzecz społeczności, korzystając tymczasowo z innych przestrzeni lub znajdując przestrzeń biurową, nawiązując współprace z innymi ośrodkami i czyniąc starania ku odzyskania swojego „domu”. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, to nie jest dobry czas na wykluczenie takiej „bezdomnej” organizacji z naszej sieci, bo właśnie wtedy ta społeczność potrzebuje najwięcej wsparcia. W ten sposób wymóg posiadania własnego miejsca przestało być tak istotnym kryterium członkostwa.
Wraz z rozwojem sieci zmierzającym bardziej w kierunku rzecznictwa niż prowadzenia współprac, dojrzeliśmy do zmiany nazwy, i obecnie nazywa się Europejską Siecią na rzecz Rozwoju Tańca (European Dance Development Network)…
JL: Z taką zmianą wiąże się ryzyko, bo to mogłoby sugerować, że model/koncepcja domu tańca straciła na znaczeniu. Przez wiele lat, stanowiła ważnt filar narracji prowadzonej przez EDN, jak również misji sieci polegającej na lobbowaniu i wspieraniu partnerów nieposiadających swoich siedzib lub tych, które są w trakcie ich tworzenia w przekonywaniu lokalnych władz, że posiadanie fizycznego miejsca, w którym można tworzyć i prezentować taniec jest niezwykle istotne. Nie boi się Pani, że pozbycie się słów „dom tańca” z nazwy sieci może przeszkodzić w tych działaniach?
EG: Byliśmy bardzo świadomi tego zagrożenia i sami podzielaliśmy te obawy. Dlatego zmiana nazwy była naprawdę długim procesem i była tematem wielu warsztatów/think tanków i dyskusji. Prawdziwą zmianą jest raczej przyznanie, że dom tańca nie jest już jedyną drogą. Nasi obecni członkowie i organizacje, które chcą do nas dołączyć, nadal muszą być w stanie produprodukować spektakle, organizować rezydencje i regularnie prowadzić program rozwoju publiczności. To wciąż ta sama misja, która przyświecała idei domu tańca, po prostu uznaliśmy, że nie wszędzie, nie w każdym kontekście można to osiągnąć wyłącznie przez posiadanie jednego dużego budynku na swoje potrzeby. Dysponowanie dedykowanym centrum tańca jest nadal bardzo istotne i prawdopodobnie ważniejsze niż kiedykolwiek w świetle tak poważnego kryzysu finansowego, jaki obecnie obserwujemy w dziedzinie sztuki. Środowiska taneczne na całym świecie składają się w większości z niezależnych artystów. I to właśnie oni są stale zagrożeni utratą wszystkiego, jeśli nie będą mieli swojego miejsca, w którym mogliby pracować, badać, prezentować… W związku z tym poparcie dla posiadania takiej struktury i obiektu jest ważniejsze niż kiedykolwiek. Aby taniec mógł się rozwijać, nadal potrzebujemy specjalne ośrodki, nie ma co do tego wątpliwości.
Ponadto będąc europejską siecią, musimy reprezentować całą Europę. Dzięki reprezentacji w 27 krajach, nasz zasięg jest szeroki, ale to nie wystarczy. Wiele krajów w Europie nie posiada domów tańca, a nawet nie istnieją plany na ich stworzenie. Jak zatem nasza sieć może być tam reprezentowana? To właśnie w tych krajach musimy działać i promować odpowiednie warunki dla tej formy sztuki. Nie chodzi o to, aby pozbyć się idei domu tańca, chodzi raczej o to, aby zaktualizować jego koncepcję i uczynić go bardziej dostępnym, a także uświadomić innym, że sieć nadal jest w stanie dalej wspierać rozwój struktur i organizacji tanecznych w budowaniu ich kompetencji, nawet jeśli budynek, którego naprawdę potrzebuje dana społeczność, jeszcze nie istnieje.
JL: Mamy nadzieję, że miejsce stworzone dla tańca w Warszawie będzie mogło dołączyć do sieci po utworzeniu instytucji miejskiej, która będzie nim zarządzała, ale warto podkreślić, że nie tylko instytucje miejskie lub krajowe mogą ubiegać się o członkostwo. Tak naprawdę każda organizacja taneczna działająca w kraju i służąca szerszej społeczności może złożyć wniosek – wszystkie kryteria i procedury znajdują się na waszej stronie internetowej, gdzie można również znaleźć wszystkie istotne informacje i otwarte zaproszenia do udziału w różnych obszarach waszej działalności, takich jak budowanie wiedzy, wymiany artystów i atelier.
EB: Tak, to prawda. Niemal wszystkie nasze działania są dostępne dla zawodowych tancerzy i choreografów, także tych niezwiązanych bezpośrednio z żadną organizacją członkowską EDN. Środowisko tańca nie dysponuje może dużymi pieniędzmi, ale jest bardzo bogaty w ucieleśnioną wiedzę. Wyobrażam sobie, że wraz z szybkim rozwojem naszych narzędzi cyfrowych i sztucznej inteligencji, wiedza o naszym ciele będzie coraz bardziej ceniona.
JL: Myślę, że bardzo ważne jest, aby dostatecznie głośno podkreślać, że wspieranie budowy niezbędnych struktur (architektury) jest nadal jedną z głównych trosk EDN. Jednakże zmiana nazwy pokazuje również, że ta praca nigdy nie jest skończona i nawet jeśli budynek już stoi, praca nad jego dalszym rozwojem nadal trwa. Wiedza, którą musimy się dzielić, jest, jak Pani powiedziała, olbrzymia, więc musimy nie tylko wspierać jej szerzenie, ale także tworzyć trwałe warunki do generowania nowej wiedzy o rozwijania tej już istniejącej. Widzę bardzo znaczącą zmianę w misji EDN, która obecnie tak wyraźnie wskazuje na kwestię zrównoważonego rozwoju tej formy sztuki. A ucieleśniona wiedza gromadzona przez pokolenia jest wyłania się na pierwszy plan wraz z dodaniem słowa „rozwój” do nowej nazwy sieci.
EB: Tak, potrzebujemy stabilnych, długoterminowo finansowanych instytucji, aby podtrzymać prowadzone działania i chronić środowisko przed kryzysami, który zdają się nas coraz częściej dotykać. Jeśli nie istnieje żadna struktura, jeśli wszystko opiera się na niezależnych artystach i organizacjach pozarządowych, kompetencje środowiska są zagrożone i prawdopodobnie zanikną, gdy nadejdą ciężkie czasy. Bardzo się cieszę, że Warszawa wkrótce będzie miała swoje centrum tańca, a odkąd straciliśmy Art Stations Foundation/Stary Browar Nowy Taniec, bardzo brakuje nam polskiego partnera!
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak kruchy jest proces zakładania, a następnie utrzymywania nowego ośrodka, więc mocno trzymam za Was kciuki. Wierzę, że kiedy ma się tak niesamowitą możliwość stworzenia nowego domu tańca, niezwykle ważne jest, aby zadać sobie pytanie, jaki jest jego główny cel? I na podstawie wskaźników oszacować sukces i wartość inwestycji dla instytucji finansujących. Moim zdaniem, w przypadku inwestycji w taniec, szczególnie jeśli ma się na celu wyjście do lokalnej społeczności mieszkańców, nie można stosować wyłącznie staromodnych metod mierzenia powodzenia wydarzeń kulturalnych, takich jak liczba miejsc i dochód z biletów.
JL: W jaki sposób zatem moglibyśmy je zmierzyć?
EB: Jeśli chcesz nawiązać relacje z lokalną społecznością, zaangażować ją i sprawić, by ludzie naprawdę uczestniczyli w Waszych działaniach, być może potrzebujesz innego rodzaju inwestycji. Długoterminowe zaangażowanie/czas pracy dla artysty/firmy i więcej czasu dla uczestników. Oznaczałoby to mniejszą liczbę widzów w porównaniu z dużym spektaklami prezentowanymi na dużej scenie z 1500 lub 700 miejscami siedzącymi.
Jak wspomniałam, jedną z wartości tej formy sztuki jest elastyczność w prezentowaniu jej publiczności i dopasowaniu się do odbiorców. Nie mamy pełnej wiedzy na temat tego, co można by zrobić w obecnych czasach. Nadal potrzebujemy czarnej sceny pudełkowej, aby móc stworzyć magię tanecznego spektaklu, ale taniec musi również wydarzać się w innych przestrzeniach i kontekstach, być tworzony i prezentowany przez profesjonalne organizacje. Często produkcje taneczne, powstające i prezentowane poza teatrami, są realizowane przez niezależną scenę artystyczną lub organizacje posiadające mniejszą wiedzę czy kompetencje w zakresie tańca i potrzeb tej formy sztuki. I to właśnie tutaj rodzą się możliwości budowania licznej publiczności. Dlatego też instytucje muszą wziąć większą odpowiedzialność za stworzenie miejsc, w któtych taniec może spotkać swoją publiczność. Jest to ważny element modelu biznesowego.
JL: Cóż, open call na program pilotażowy nowego centrum tańca w Warszawie już jest obarczony bardzo wieloma kryteriami, z którymi trzeba się zmierzyć, są to m.in. liczba widzów, liczba wydarzeń, liczba premier, i wiele innych. Oczekiwania te są być może nieraliztyczne, szczególnie z uwagi na ramy czasowe, ale również budżet.
EB: Uważam, że ważne jest uzmysłowienie tego politykom i podmiotom finansującym inwestycję. Trzeba jasno określić cel tej inwestycji: czy jest to zapewnienie obywatelom dostępu do różnorodnych form tańca współczesnego w ujęciu scenicznym, czy też zapewnienie lepszych warunków pracy dla tancerzy i choreografów, a może rozwój jakości tańca w regionie/kraju itp. Oczywiście wszystkie te cele są istotne, ale gdy przychodzi do pisania biznesplanu, należy przypisać różną wartość poszczególnym działaniom. Przykładowo spektakle prezentowane na dużej scenie nie powinny być traktowane tak samo pod względem liczby widzów czy sprzedaży biletów jak projekty tworzone i prezentowane w innych miejscach i innych kontekstach. Być może warto szacować powodzenie przedsięwzięcia na podstawie stopnia zróżnicowania publiczności, na przykład pod względem geograficznym, wiekowym, pochodzenia itp. Czy też można by uwzględniać liczbę interesariuszy, z którymi dane miejsce podjęło współpracę w danym roku, lub w jaki sposób wybrana struktura i prezentacja spektakli przyczyniła się do poprawy warunków pracy dla ludzi tańca. Jeśli potrafilibyśmy wskazać wszystkie te cele i zadania oraz umieścić związane z nimi wskaźniki w biznesplanie, który należy uzgodnić z inwestorem, to osiągnęlibyśmy to, do czego wszyscy obecnie dążymy. Mam świadomość tego, że łatwiej jest coś powiedzieć niż zrobić… To wyzwanie, przed którym stoi wiele instytucji. Ale Wy macie teraz czystą kartę i możecie coś zmienić! Z pewnością Wasze przedsięwzięcie pomoże stworzyć lepsze warunki funkcjonowania zrównoważonego Pawilonu Tańca i zrównoważonej sceny tanecznej otwartej na szeroką publiczność. Nie tylko ja Wam w tym kibicuje, ale jestem przekonana, że wszyscy członkowie EDN trzymają za Was kciuki!